+ BLOG

Pragmatyczny Employer Branding czy chwilowa zmiana spowodowana COVID-19?

zjedź niżej
Pragmatyczny Employer Branding czy chwilowa zmiana spowodowana COVID-19?

Rozmowa Andrzeja Nowickiego, Dyrektora Zarządzającego Diverse CG, z Arkadiuszem Kamińskim, HR Services Lead w MC2 Innovations

 

W jaki sposób zmienił się rynek pracy w dobie pandemii?

 

Sytuacja zmieniła się nagle i wydaję się, że prawie nikt tego nie przewidywał. Zmieniły się zasady. Zachowanie odpowiedniej odległości, noszenia maseczek, stało się naszym dniem powszednim. Biznes zwolnił, wręcz na moment się zatrzymał. Z medialnych doniesień można wnioskować, że pourywały się zlecenia na projekty, a decyzje zostały odroczone w czasie. Firmy, które mogły, przestawiły się zupełnie lub w części na pracę zdalną.

 

A jak dziś radzi sobie branża IT, o której mówiło się, że jest z perspektywy pracownika najlepszą branżą pod słońcem? Branża, od której wiele firm czerpało pomysły, jak przyciągać skutecznie talenty do organizacji oraz sposoby na utrzymanie najlepszych pracowników wewnątrz. Branża, dla której praca zdalna to naturalne środowisko.

Postanowiliśmy porozmawiać na temat Employer Brandingu. O nadziei i o obawach oraz o tym, jak wygląda dziś relacja między pracownikiem a pracodawcą z Panem Andrzejem Nowickim, który pełni rolę Dyrektora Zarządzającego w Diverse CG- firmy która świadczy profesjonalne usługi w zakresie IT.

 

AK: Dzień dobry! Jak zdrowie?

 

AN: Dzień dobry! Dziękuję – dobrze, a biorąc pod uwagę to, co się dzieje „za oknem”, to nawet bardzo dobrze.

 

Po otwarciu „okna” faktycznie widać dużo niepokoju, nie tylko w sferze prywatnej, ale również biznesowej. Zapowiedzi rządowej pomocy dla przedsiębiorców, doniesienia z mediów społecznościowych o zamykanych firmach oraz ogłoszenia osób poszukujących pracy, którą stracili z powodu koronawirusa.

 

AK: Proszę powiedzieć, jak zmienił się krajobraz Employer Brandingu w Polsce biorąc pod uwagę ostatnie miesiące?

 

AN: Trudne i złożone pytane. Po pierwsze, nie jestem w stanie powiedzieć, co się zadziało w całej Polsce, wszystkich branżach i firmach działających w kraju. Bezpieczniej byłoby mi poruszać się po znanym mi obszarze szeroko rozumianego rynku IT. Co więcej, zmiany, które są widoczne, są tak naprawdę od jakiegoś miesiąca, półtora – ciężko tu już mówić o „miesiącach”. Nie da się nie zauważyć, że pandemia praktycznie z dnia na dzień zmieniła rynek pracownika w rynek pracodawcy. To pracownik dzisiaj szuka pracy, a nie praca jego – tak, jak to było widoczne ostatnimi laty, szczególnie w branży IT. Nie wiem, czy to jest tego właśnie kwestia czy pracodawcy mają kłopot z mówieniem naprawdę, co u nich, ale mam wrażenie, że firmy przycichły. Widzę dwa typy komunikacji – tą związaną z pandemią – że praca zdalna, że wspieramy, że analizujemy itd. itp. – oraz tą związaną z ciągłością świadczenia usług. Czy któreś jest związane z budowaniem wizerunku pracodawcy z wyboru? Nie wiem. Na pewno widać, że pracodawcy już nie opowiadają, że mają owocowe środy, kupony do kina, dodatkowe benefity i inne wodotryski – bardziej informują, że żyją i – co poniektórzy – dalej zatrudniają.

 

AK: Pojawiają się opinie, że Rynek pracy zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Z rynku pracownika na rynek pracodawcy. Czy ma to wpływ na relację między pracownikiem, a pracodawcą Pana zdaniem?

 

AN: I tak i nie. Z jednej strony faktycznie role się odwróciły. W teorii teraz pracodawcy rozdają karty i mogą przebierać w kandydatach, mówiąc kolokwialnie. Natomiast nie jest to takie proste, jakby się wydawało. Po pierwsze, wiele firm boryka się ze zleceniami od swoich Klientów, a więc z projektami dla swoich pracowników. Nie jest tak, że zlecenia się teraz sypią jedno za drugim. Po drugie, nie możemy zapominać, że największy znak zapytania jest przed nami – czy nastąpi i jak będzie wyglądał kryzys gospodarczy, o którym coraz więcej się dziś mówi. To nie bez znaczenia. Niepewność nie skłania do podejmowania decyzji, a odpowiedzialny pracodawca nie będzie zatrudniał ludzi z intencją, że jak za miesiąc coś się posypie, to „najwyżej zwolnię”. Do tego dochodzi jeszcze jeden element – czas. WHO nazwało to, co się teraz dzieje, pandemią bodajże 11 marca. Minęło kilka tygodni i dla wielu osób kłopoty na rynku pracy są często tylko tymi, które widzą w telewizji albo o których czytają w Internecie. Myślę, że jeszcze wiele osób łudzi się, że ta sytuacja ich w ogóle nie dotknie, nawet pośrednio. To powoduje, że postawa pracowników niewiele się zmieniła względem tej np. z połowy lutego. Zmieniły się i zmieniają potrzeby związane z zatrudnieniem. Myślę też, że to bardzo zależy od konkretnego pracodawcy i konkretnego pracownika. Tu rynek ma wtóre znaczenie – trochę narzuca kontekst, ale nie wymusza postawy. Jeśli ktoś grał fair, będzie to robić nadal. Jeśli ktoś zachowywał się przyzwoicie, takim pozostanie.

 

AK: Jakie ma Pan dziś obawy, a jakie nadzieje jako Pracodawca?

 

AN: Dobrze, że Pan dodał „jako Pracodawca”. Żyjąc od kilku tygodni w izolacji, z szalejącą pandemią za oknem, pytanie o obawy i nadzieje byłoby bardzo szerokie… Jako pracodawca, a więc strona, która oferuje pracę, mam nadzieję, że będę ją mógł oferować dalej i to jak największej liczbie osób. Analogicznie – moje obawy związane są z sytuacją ekonomiczną moich Klientów. Bez nich, bez zleceń od nich, bez projektów, nie będę w stanie spełniać swoich nadziei, o których wspomniałem przed chwilą. Jednocześnie nikogo nie obchodzą ani moje obawy, ani moich Klientów, ani moich pracowników. Oni oczekują działania i staram się na tym skupiać – na działaniu. Nawet jeśli warunki się zmieniają, staram się zmieniać sposób, ale dalej działać. Zatem nie lubię mówić o swoich obawach. Skoro Pan pyta powiem krótko i szczerze – obawiam się, że niektóre decyzje, do których mogę być zmuszony, pogarszająca się sytuacją ekonomiczna, mogą rujnować komuś życie, albo je bardzo utrudniać. Obawiam się, że mało kto rozumie, że aby firma przetrwała, czasem musi dokonywać ciężkich i smutnych decyzji – np. o redukcji wynagrodzenia. Równolegle mam nadzieję, że cała ta sytuacja jest też jakąś szansą dla nas. Że wyjdziemy z tego silniejsi. Że czegoś nas to nauczy. Że jako pracodawcy wyciągniemy z tego wnioski.

 

AK: A jak według Pana wyglądają dziś wzajemne oczekiwania między pracownikiem a pracodawcą?

 

AN: Cała ta sytuacja ma ciekawe dla mnie podłoże natury psychologicznej. Nagle zaczęły dochodzić do głosu takie bardziej pierwotne instynkty. Nagle ludzie rzucili się po papier toaletowy i mąkę. Nagle zaczęło się robić nerwowo w sklepach. Nagle okazało się, że są rzeczy ważne i ważniejsze, a do tych drugich należy zabezpieczenie podstawowych naszych potrzeb. Myślę, że wielu było w szoku, że ich „życiowy dylemat” – czy polecieć do Włoch z dziećmi czy jednak zostawić dzieci u dziadków i skoczyć samemu na Maderę – ustąpił miejsca innym potrzebom np. żeby mieć pracę. Zatem wydaje mi się, że wzajemne oczekiwania pracodawców i pracowników dzisiaj są bardzo proste i przyziemne. Pracownicy chcą utrzymać pracę, a pracodawcy potrzebują zrozumienia pracowników, że nastały naprawdę ciężkie czasy i pracodawca musi czasem podejmować ciężkie decyzje. Niestety czasami te oczekiwania będą wzajemnie sprzeczne i trudne do pogodzenia.

 

AK: Jaki to ma wpływ na Employer Branding?

 

AN: To zależy. W teorii – jeśli ugruntuje się sytuacja rynku pracodawcy – to można powiedzieć, że pracodawca nie będzie musiał się szczególnie starać o pracownika, a przy tak drastycznie rosnącym bezrobociu, pracownik przyjmie dowolną ofertę, byle się pojawiła. W praktyce to gra na krótką metę. Myślę, że jeżeli przyjmiemy, że Employer Branding to pewna filozofia lub też narzędzie do prezentowania pewnej filozofii – pewnego podejścia pracodawcy do pracownika - to zmieni się niewiele. Być może znikną z ofert pracy i social mediów informacje na temat owocowych poniedziałków, bo nie będzie stać na nie pracodawców, ale w ich miejsce pojawia się inne, czasem drobne przyjemności dla pracownika? Myślę, że tu warto rozbić employer branding na ten zewnętrzny i wewnętrzny. Bo ten drugi jest dziś szczególnie ważny. Na zewnątrz – „opakowanie” – może dalej wyglądać super, kusić i zachęcać. Ale działań pracodawcy do wewnątrz nie da się już przypudrować. Tu będzie ważna postawa pracodawcy – od podejmowanych decyzji, po sposób ich komunikowania do ludzi.

 

AK: Czy szczera komunikacja zawsze jest na wagę złota?

 

AN: Zależy. Jeśli przez szczerą komunikację rozumiemy, „jak już coś komunikuję, to mówię szczerze”, to tak. Jeśli rozumiemy przez to, że na każdym etapie komunikuję szczerze to, co się dzieje, to nie. Wyobraźmy sobie sytuację, że w poniedziałek pojawia się rozmowa na temat potencjalnych zwolnień w firmie. Do piątku udaje się jednak tak podziałać, wymyśleć takie rozwiązania, że nie trzeba nikogo zwalniać. Czy zatem był sens w poniedziałek szczerze mówić, że rozważa się – jako pracodawca – taki ruch, jeśli w piątek już temat jest nieaktualny? Po pierwsze niosłoby to za sobą realne ryzyko kadrowe i biznesowe dla pracodawcy, a po drugie niepotrzebnie rozpalało emocje. Natomiast jeśli przez szczerą komunikację rozumiemy mówienie prawdy, jak już się postanowi mówić – uważam, że warto. To trochę, jak element relacji rodzica z dzieckiem. Czy zawsze mówimy dzieciom wszystko? Nie. Czy warto być z dziećmi szczerymi? Warto. Używam tej analogii w odniesieniu do „opieki”, jaką otacza pracodawca swoich pracowników.

 

AK: Jak ona dzisiaj wygląda?

 

AN: Opieka czy szczera komunikacja?

 

AK: Opieka i komunikacja.

 

AN: Myślę, że to paradoksalnie jedno i to samo. Mam wrażenie, że jeśli pracodawca miał i ma szczere i dobre intencje wobec swoich pracowników, to stara się tak samo maksymalnie „zaopiekować się” dziś pracownikami, a jednocześnie – szczególnie dzisiaj – musi się komunikować i to najlepiej szczerze. Siedzimy zamknięci w domach, nie widzimy kolegów przechadzających się korytarzem, nie jesteśmy w stanie wyczuć „nastroju” szefa ani „klimatu” w firmie. Dzisiaj to szczególnie ważne, żeby pracowników traktować tak po ludzku, tak po prostu, tak jak drugiego człowieka w niepewnych czasach. Kiedyś w pracy spędzało się 8 godzin dziennie (tak standardowo) – to jest przecież jedna trzecia doby! Dzisiaj, podczas pracy zdalnej (znowu mówię tu o swojej branży), pracodawca niejako wprosił się do domów swoich pracowników. Myślę, że fajnie, jakby udawało się szczerze pogadać. Nie tylko szczerze „komunikować” coś.

 

AK: O czym byłaby to szczera rozmowa?

 

AN: O czym? O wszystkim i niczym :) W tej szczerości, o której mówię nie chodzi o temat. Chodzi o postawę, o podejście. W związku z drugą osobą o czym szczerze rozmawiasz? Albo rozmawiacie szczerze zawsze, albo wybiórczo. Jeśli szczerość jest wybiórcza, to daje to do myślenia… Tak samo tutaj. Sytuacja wymusiła to, że pracownik zaprosił mnie, pracodawcę, do swojego domu, a ja z kolei poniekąd wprosiłem się doń. Myślę, że szczerość musi dotyczyć przede wszystkim intencji. Jako pracodawca powinienem zrozumieć, że call będzie przerwany wizytą kuriera, płaczem dziecka, szczekaniem psa, a połączenie może zakończyć kot, który łapą kliknął w telefon czy komputer. „Jak tam?”, „Miłego dnia”, „Dzięki za dziś” – to banały, które jednak wypowiedziane lub napisane mają dzisiaj ogromną moc. To właśnie takie „zwykłe” i „normalne” – a to według mnie synonimy szczerości. Myślę, że właśnie taka postawa i pokazanie zrozumienia sytuacji – z obydwu stron – buduje nie tylko zaufanie, ale i może dawać dodatkową satysfakcję z pracy.

 

AK: A jak wygląda dzisiaj dbanie o tę satysfakcję z pracy?

 

AN: Przede wszystkim na skupianiu się, żeby móc ją dalej dawać. W naszej rzeczywistości - w naszej branży – szczęście w nieszczęściu, że niewielkim nakładem środków możemy pracować w zasadzie w 100% zdalnie. Rozmawiając z ludźmi, zarówno z poziomu kierowników, jak i ze specjalistami, mam przekonanie, że każdy w zasadzie rozumie rzeczywistość, która go otacza - praca zdalna, niepewność, czasem mniej pracy do wykonania, czasem więcej itd. itp. Odnoszę wrażenie, że w odpowiedzialnej organizacji każdy ma świadomość, że „wszystkie ręce na pokład” i walczymy o to, żeby wyjść z tej całej sytuacji obronną ręką. Obserwuję na co dzień, że jak niektóre działy mają trudności i są obłożone pracą, to inni – mając wolne przebiegi – chętnie się na chwilę „przebranżawiają”- jeśli jest takie słowo- i im pomagają. Wytworzyło się jakieś magiczne poczucie wspólnoty. Więc tu ciężko mówić o takiej satysfakcji, jaką znamy sprzed pandemii. Przecież nie zaproponuję pracownikowi za dobrze wykonane zadanie, w nagrodę, parę dni pracy zdalnej albo kilka dni ekstra urlopu.

 

AK: W jaki sposób troszczycie się dziś o swoich pracowników?

 

AN: Jak dzisiaj być wiarygodnym, szczerym, jak dzisiaj otoczyć faktycznie troską? To nie jest łatwe. To, co próbujemy robić, to po pierwsze zapewnić wszystkie potrzebne narzędzia do pracy. Od komputerów i sprzętów, przez oprogramowanie i systemy, aż po wszelkiej maści wideocall’e, czaty i spotkania online. Po drugie, chyba częściej niż wcześniej rozmawiamy. W zasadzie piszemy. Czasem zdzwonimy się „na kamerce”. To nie epidemiolodzy odkryli, że najbardziej coś doceniamy, jak to stracimy. Dzisiaj wydaje się, że zaczynamy doceniać zwykłe rozmowy i możliwość poobcowania z kimś – nawet wirtualnie. Po trzecie, staramy się podejmować pewne decyzje – te nazwijmy je „zarządcze” przede wszystkim z myślą o pracownikach, o konkretnym pracowniku. Tego nie widać często, o tym się nie mówi, czasem nawet nie można, ale mam nadzieję, że prędzej czy później to odczujemy. Podejmując pewne decyzje nie oczekujemy splendoru i braw. Jeśli coś się odbywa w kuluarach, a intencją jest, żeby – per saldo – pracownikowi było dobrze, to ważniejsze jest, żeby mu było, niż żeby to było „medialne”.

 

AK: Employer Branding oprócz działań wewnętrznych, jest równie istotny na zewnątrz. Jak wygląda dziś taka komunikacja w social mediach okiem Pracodawcy?

 

AN: Tak, jak mówiłem wcześniej, po pierwsze zależy od branży i kanału. To, co obserwuję wokół siebie, to głównie zapewnianie, że firma „żyje”, że dalej świadczy usługi, że dalej zatrudnia. Pojawia się też sporo artykułów bezpośrednio lub pośrednio związanych z koronawirusem, a w zasadzie z sytuacją, którą w biznesie wywołał. To z kolei pokazuje „jacy” ludzie pracują w danej firmie, co mają do powiedzenia, jakie mają przemyślenia. Dziś – employer brandingowo – ciężko mówić o benefitach, wyjazdach integracyjnych czy innych „uatrakcyjniaczach” pracowej codzienności – dziś, kiedy wirus szaleje. Myślę, że to pojawi się niebawem, ale dopiero jak będzie można przypuszczać, kiedy „wrócimy do biur”.

 

AK: W jaki sposób może być ona wartościowa dla potencjalnego kandydata?

 

AN: Są dwie opcje według mnie. Jeżeli ktoś jest przytłoczony tą sytuacją, boi się o siebie, boi się zmian pracy czy projektów, nie będzie zainteresowany żadną komunikacją. Nic go nie skłoni do zmiany pracy. Jeśli z kolei ktoś „i tak pracował cały czas zdalnie” to będzie zwracał uwagę na aspekt merytoryczny. Czy taka praca jest ciekawa? Czy ktoś ma ciekawe projekty? Jak dzisiaj się prezentuje? Myślę, że na dzisiejszej rzeczywistości wiele firm może SKORZYSTAĆ, o ile nie zacznie tej sytuacji WYKORZYSTYWAĆ. To subtelna różnica, ale jeżeli jakaś firma zacznie generować komunikację rodem z leadów „Faktu” to może narazić się na śmieszność.

 

AK: Rozstania znakiem czasów COVID- 19?

 

AN: Oczywiście! Rozstania wszelkiej maści. Rozstania z pracownikiem. Rozstania z pracodawcą. Rozstania w związkach, które nie przetrwają albo odosobnienia, albo wprost przeciwnie, przebywania ze sobą 24/7. Rozstania z rodzinami – nawet na czas izolacji. Rozstania z ukochanymi miejscami na wakacje – zwiedzanie gotyckiej katedry Duomo Di Milano musi trochę poczekać. Rozstanie ze znaną nam rzeczywistością, która zdaniem wielu prędko nie wróci – jeśli w ogóle. Na każdej płaszczyźnie czekają nas rozstania. Natomiast jest też gigantyczny plus tej sytuacji. Natura nie znosi pustki. Skoro rzeczywistość nas zmusiła do tego, co się dzieje, to warto zwrócić uwagę, że w miejsce tych „rozstań” pojawi się coś nowego. Musi. Może zamiast Mediolanu zachwycimy się jakąś mazurską wioseczką? Może docenimy bardziej możliwość przytulenia kogoś z rodziny po izolacji? Może umocni to nasze związki, a może stanie się szansą na jakieś fajniejsze? Może nowa, fajniejsza praca – prędzej czy później? A może właśnie zmuszeni do jej szukania, zaczniemy zwracać uwagę na coś innego, przewartościuje się nasz świat zawodowy?

 

AK: Za co według Pana powinien być przyznawany dziś tytuł Najlepszego Pracodawcy 2020?

 

AN: Za potwierdzone przykłady takiej reorganizacji, dzięki której firmie udało się uratować jak najwięcej miejsc pracy w sytuacji, kiedy mogły być zagrożone. Nie sztuką dzisiaj jest być super pracodawcą, jeśli jest się dostawcą żywności on-line – zakładam, że tam pracy jest aż nadto. Nie sztuką też puszyć się i chwalić jak to się jest super w momencie, w którym poszło się po linii najmniejszego oporu i - bez żadnych innych starań i decyzji - poszukało się „oszczędności w Excelu”, w liczbie etatów. Myślę, że dzisiaj powinno się docenić te firmy, które - często w niewidoczny dla pracownika sposób - pracowały wręcz nocami nad rozwiązaniami ratującymi miejsca pracy. Nie wiem, czy to możliwe, nie wiem czy, znalazłby się ktoś, kogo interesowałyby takie dane, żeby zrobić z tego plebiscyt i nie wiem, na ile firmy chciałyby się dzielić tym, jak wygląda ich rzeczywistość od kuchni. Natomiast to wydaje się być dzisiaj takim barometrem jakości pracodawcy – postawa, starania i decyzje.

 

AK: Jaką dobrą radę ma Pan dla Pracodawców?

 

AN: Nie mam. Uważam, że radzenie komuś nie znając jego rzeczywistości jest po prostu słabe. Sporo czytam wszelkiej maści poradników na obecne czasy. Jak się powinno prowadzić biznes, jak się powinno komunikować, jak się powinno… Ciekawi mnie czy coś ciekawego w nich w końcu znajdę. Może jakąś inspirację? Niestety. Powiem tak - znamy się od kilku dni, co by mi Pan poradził, gdybym Panu powiedział, że mam problemy w małżeństwie? Jaką ma Pan dla mnie radę? Kwiaty kupić? Więcej rozmawiać? A może romantyczna kolacja? Przecież to byłyby same banały, jeśli nie poznałby Pan dokładnie mojej sytuacji. Tu jest chyba analogicznie. Bardzo wystrzegam się dawania rad. Tym bardziej dobrych :) Bo ta dobra ma być skuteczna. A żeby być skutecznym, to trzeba jednak poznać „dane”, zanim przedstawi się „rozwiązanie”.

 

AK: A dla pracowników?

 

AN: Radę? Bardziej prośbę, o wyrozumiałość. Dzisiaj naprawdę jest dziwny i niepewny czas. Jeśli docenialiśmy, że pracowaliśmy w firmie, która od lat odnosi sukcesy, która rozwija się prężnie, to nie dlatego, że zarządzający firmą nie wiedzieli, co robią – wprost przeciwnie. Przeważnie to właśnie dzięki słusznym decyzjom firma tak się rozwijała. Więc dzisiaj potrzeba odrobiny zaufania i zrozumienia, że decyzje, które pracodawcy dzisiaj podejmują są niezbędne i są słuszne - w dłuższym czasie, no i z perspektywy firmy. Stety lub nie. Czy wystarczająco elegancko nie odpowiedziałem na Pana pytanie? :) To może, żeby zostawić jednak cokolwiek dla pracowników, podrzucę bardziej propozycję, niż radę. Proponuję dzisiaj bardziej zwracać uwagę na ludzi w firmie, a nie duże logo na fasadach budynków. Warto dziś, kiedy pandemia obnaża nasze wady i zalety jako ludzi, przyglądać się jeszcze uważniej tym, z którymi pracujemy lub z którymi będziemy pracować – jeśli zmieniamy właśnie robotę.

 

AK: Czego możemy Panu życzyć?

 

AN: Krępują mnie takie pytania. Ale chętnie przyjmę życzenia zdrowia, bo to, co się dzieje, skłania do refleksji na jego temat. No i stabilności biznesowej – żeby podejmowane decyzje nie musiały nikogo krzywdzić.

 

 

Autorzy:

1. Andrzej Nowicki

2. Arkadiusz Kamiński

COVID-19
Zobacz również

Dane spółki: DCG Sp. z o.o., ul. Towarowa 28, 00-839 Warszawa                                                     

REGON: 141316780

NIP: 5222877930

KRS: 0001067305

Obserwuj nas:
UE